Wysoki poziom produkcji mlecznej wymaga od hodowców dostarczenia ogromnej puli energii dla organizmu krowy. Każda pasza stosowana w żywieniu bydła, za wyjątkiem składników mineralnych, dostarcza pewnych ilości energii w różnej postaci. Krowa jako przeżuwacz, który w procesie trawienia paszy korzysta z drobnoustrojów zasiedlających jej przewód pokarmowy, a w szczególności żwacz, ma możliwość produkcji dużych ilości energii z pasz, których zwierzęta nieprzeżuwające nie trawią wcale, bądź trawią je w bardzo małym stopniu. Mowa tutaj przede wszystkim o paszach włóknistych, których głównym składnikiem jest celuloza. Bakterie i pierwotniaki bytujące w żwaczu są w stanie rozłożyć ten ciężko strawny składnik dawki do lotnych kwasów tłuszczowych (LKT), które stanowią główne źródło energii dla krowy. Żwacz przez miliony lat w ten sposób zapewniał krowie energię potrzebną do bytowania, odchowu potomstwa i produkcji mleka na potrzeby cieląt. Nadwyżkę mleka, której nie wypiły cielęta, zaczęli wykorzystywać ludzie, a dziś produkujemy mleko praktycznie w 100% dla potrzeb ludzkich. Przez lata ostrej selekcji wyhodowaliśmy istne „fabryki” mleka, których żywienie samymi paszami objętościowymi jest niemożliwe. Pokrycie wysokich potrzeb pokarmowych współczesnych krów mlecznych jest bardzo trudne i wymaga specjalistycznej wiedzy hodowców, doradców i lekarzy weterynarii. Niestety, wysoka wydajność przy nieodpowiednim żywieniu i zarządzaniu stadem, powoduje szereg chorób o podłożu metabolicznym, co wpływa na: spadki wydajności, słabej jakości mleko, problemy w rozrodzie, choroby i w efekcie zwiększone brakowanie krów. Brakowanie bardzo młodych krów często doprowadza do sytuacji, w której nie zwrócił się nawet ich odchów i to na tych krowach tracimy najwięcej pieniędzy. W niniejszym tekście skupimy się na możliwościach pokrycia potrzeb energetycznych wysokowydajnych krów mlecznych oraz schorzeniach wynikających z problemów w pokryciu tych potrzeb.
Lotne kwasy tłuszczowe są w stanie pokryć potrzeby energetyczne krów w 70-80%. Produkowane są one w trakcie fermentacji pasz w żwaczu. Aby zostały one jak najlepiej wykorzystane, fermentacja powinna przebiegać równomiernie i bez większych wahań. Możemy spełnić te warunki poprzez umożliwienie krowom pobierania paszy przez możliwie najwyższą ilość godzin (pasza powinna być cały czas obecna na stole), stosowanie takich samych pasz przez jak najdłuższy czas, wprowadzaniu wszelkich zmian w sposób zaplanowany i jak najbardziej płynny. Najlepsze efekty wykorzystania paszy obserwuje się w gospodarstwach, w których dostępność do stołu paszowego, gdzie sztuki mogą pobierać paszę wielokrotnie w ciągu dnia oraz legowisk, gdzie najedzone krowy mogą dokładnie przeżuwać paszę, jest optymalna i nie ogranicza potrzeb zwierząt.
Pozostałą częścią energii, którą musimy pokryć, jest energia trawiona w jelicie. Będzie to głównie skrobia nierozkładalna w żwaczu, oraz wszelkie dodatki paszowe trawione dopiero w jelicie. Skrobia trawiona w jelicie, jest to skrobia, która ze względu na swoją budowę, nie została rozłożona przez drobnoustroje bytujące w żwaczu. Każde zboże ma inną budowę cząsteczek skrobi, przez co stosunek skrobi rozkładalnej w żwaczu i tej trawionej w jelicie, jest odmienny. Zbożami o szybkim i burzliwym rozkładzie skrobi w żwaczu będą: pszenica, pszenżyto, owies i jęczmień. Zbożem o najmniejszym rozkładzie skrobi w żwaczu i zarazem najwyższym poziomie skrobi jelitowej jest kukurydza.
Niezmiernie ważnym elementem decydującym o szybkości rozkładu skrobi w żwaczu, jest obróbka zbóż oraz ich konserwacja. Zboża śrutowane są rozkładane najszybciej, zboża gniecione znacznie wolniej. Zboża o nieuszkodzonym ziarniaku nietrawione są wcale i wydalane w odchodach. Konserwacja zbóż również wpływa na stopień rozkładu skrobi w żwaczu. Największe różnice odnotowano w przypadku kiszonego ziarna kukurydzy w stosunku do ziarna suszonego. Kiszone, wilgotne ziarno kukurydzy rozkłada się w ok. 82 %, ziarno suche w ok. 70%. Pozostałe zboża rozkładane są w ponad 90% w żwaczu, przez co możliwość dostarczenia przez nie skrobi jelitowej jest znikoma.
Głównym produktem rozkładu skrobi w żwaczu jest kwas propionowy. Kwas ten powinien stanowić ok 20% całej puli lotnych kwasów tłuszczowych w żwaczu. To z niego produkowana jest w wątrobie glukoza, z której produkowany jest cukier mleka, czyli laktoza. To właśnie wysoka pula dostępnej glukozy decyduje w najwyższym stopniu o wydajności mlecznej krowy. Skoro zatem w żwaczu możemy wyprodukować duże ilości kwasu propionowego, który zamieniony zostanie w glukozę, po co nam jeszcze glukoza dostarczana jelitowo?
Ograniczeniem dla produkcji dużej ilości energii żwaczowej jest choroba metaboliczna zwana kwasicą żwacza. Niestety spora część stad w Polsce jest dotknięta kwasicą żwacza w formie podklinicznej, której nie widać gołym okiem. Dopiero pobranie płynu żwacza w określonym czasie po podaniu paszy może zdemaskować tę cichą jednostkę chorobową powodującą szereg problemów w stadzie. Kwasica żwacza jest jednak tematem bardzo obszernym, i postaramy się go omówić osobno.
Aby dostarczyć krowie duże ilości energii musimy dbać o jakość pasz objętościowych, których wartość energetyczna jest bardzo zmienna. Biorąc pod uwagę ceny materiału siewnego najważniejszej paszy energetycznej w żywieniu krów, czyli kukurydzy, kilkaset złotych różnicy na hektar to niewielkie pieniądze za 40-50 ton paszy o wysokiej wartości energetycznej, której nie musimy później uzupełniać wyższymi dawkami zakwaszających zbóż. Równie ważna jest zawartość cukrów w sianokiszonkach. Zależy ona głównie od gatunku traw, terminu zbioru i warunków atmosferycznych w trakcie wzrostu. Zadbajmy o pasze objętościowe, a krowy odwdzięczą się nam za to wysoką wydajnością.
Dobre pasze objętościowe pozwolą nam wyprodukować kilkanaście nawet do 20 litrów mleka. Pozostałe zapotrzebowanie musimy pokryć paszami treściwymi. Jak już wcześniej wspomniano, najbardziej efektywnym zbożem w żywieniu bydła jest kukurydza. Jeśli więc szukamy na rynku mieszanek dla naszych krów, zwróćmy uwagę na skład paszy. Zawartość składników paszy uszeregowana jest w kolejności malejącej. Jeśli więc za napisem „Skład” na pierwszym miejscu jest kukurydza, wiemy, że stanowi ona główny składnik mieszanki. Taka mieszanka będzie minimalnie wpływać na zakwaszenie żwacza i dostarczać pokaźną dawkę energii jelitowej. Poprzez mniejsze zakwaszenie żwacza, będziemy mogli skarmiać jej więcej bez zagrożenia spadku apetytu, co wpłynie na wyższą wydajność i mniejsze zagrożenie zachorowań na ketozy. Jedynym minusem żywienia mieszankami z wysokim udziałem ziarna kukurydzy jest fakt, że zawiera ono ok 8,5-9% białka, czyli o ok 2-3% mniej niż inne zboża. Tworząc więc taką mieszankę, musimy uzupełnić poziom białka. Powoduje to wyższe ceny mieszanek pochodzących z zakupu. Z drugiej strony wyższa cena mieszanek jest rekompensowana wzrostem wydajności, co w efekcie daje wyższe zyski przy stosowaniu paradoksalnie droższych mieszanek.
Dodatki specjalistyczne to kolejny sposób na uzupełnienie poziomu energii w dawce. Prym wiodą dodatki takie jak gliceryna i tłuszcz chroniony. Obydwa dodatki z racji swojej budowy nie zakwaszają żwacza, przez co można je stosować u najbardziej wydajnych krów, u których wszelkie inne sposoby dostarczenia energii zostały już wykorzystane. Coraz częściej wśród renomowanych firm paszowych w dodatkach energetycznych zaczęto stosować glukozę w formie krystalicznej, która bardzo korzystnie wpływa na kondycję bakterii bytujących w żwaczu, utrzymując ich wysoką populację. Ma to znaczenie szczególnie w okresie poporodowym, kiedy krowa nie jest w stanie pobrać dużych dawek pasz. Glukoza ma wtedy zbawienny wpływ na utrzymanie kondycji drobnoustrojów do czasu, aż zwierzę zacznie pobierać większe ilości paszy. Tłuszcze chronione są produkowane z olejów roślinnych połączonych z solami wapnia. Powstałe w ten sposób mydło wapniowe nie jest rozpuszczalne w wodzie stanowiącej główny składnik płynu żwacza i trafia do jelita, gdzie jest rozkładane i wchłaniane. Ważną zaletą tłuszczu chronionego przy stosowaniu go w końcówce okresu zasuszenia jest fakt, iż ogranicza on spalanie tłuszczu zapasowego krowy, co jest przyczyną ketozy II stopnia, prowadzącej do stłuszczenia wątroby. Niestety tłuszcz tłuszczowi nierówny, nie tylko ze względu na rodzaj oleju wykorzystanego do produkcji, ale również zawartości soli wapnia. Im wyższa zawartość wapnia tym niższa wartość energetyczna tłuszczu chronionego. Zwróćmy na to uwagę przy wyborze produktów zawierających w swoim składzie tłuszcze chronione.
Dodatki glukogenne od lat stosowane są w żywieniu wysokowydajnych krów mlecznych. Ich zadaniem jest dostarczenie energii w krytycznym okresie występującym po porodzie. Chronią one krowę przed ketozą II stopnia, która jest najniebezpieczniejszą jej formą, gdyż prowadzi do odkładania się tłuszczu w komórkach wątroby i powoduje wyłączenie aktywności części tego organu. Najpopularniejszymi dodatkami glukogennymi są gliceryna, glikol propylenowy i propionian sodu lub wapnia. Coraz częściej dodatki te stosowane są w mieszankach energetycznych dla krów w I fazie laktacji. Z racji wysokich cen komponentów, są to mieszanki kosztowne. Cena takich produktów nie powinna jednak nas zniechęcać do zakupu, gdyż mieszanki takie mają bardzo wysoką koncentrację energii, co przy wysokim zapotrzebowaniu krów i niskim pobraniu paszy na początku laktacji ma bardzo istotne znaczenie. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy możemy pokryć zapotrzebowanie krowy wysokoenergetyczną mieszanką w ilości 2 kg, zakładając, że ma ona 11 MJ Energii netto laktacji (NEL). Podając 2 kg mieszanki dostarczamy 22 MJ NEL. Aby podać równowartość tej energii w postaci skrobi, musimy dostarczyć krowie ponad 3 kg zboża (zboże ma wartość energetyczną ok 7 MJ NEL). Biorąc pod uwagę powyższy przykład warto analizować w mieszankach nie tylko zawartość białka, ale przede wszystkim zawartość energii. Niedobór białka w dawce nie powoduje tak opłakanych w skutkach problemów zdrowotnych w stadzie, niedobór energii niestety tak. Niezmiernie ważna jest również forma mieszanki. Najważniejsze po porodzie jest szybkie odzyskanie apetytu przez krowę. Dlatego też w przypadku podawania dodatków energetycznych stosujmy przede wszystkim dodatki w formie paszy stałej, najlepiej na bazie ziarna kukurydzy. Jeśli krowa nie chce jeść w ogóle, dopiero wtedy ratujmy się wlewkami glikolu i gliceryny. Po podaniu substancji glukogennych, poziom glukozy we krwi rośnie. Powoduje to wysłanie do mózgu informacji: „Jestem najedzona”. Odpowiedzią jest wyłączenie chęci pobierania paszy i w efekcie niejedzenie. Nie możemy do tego dopuścić, dlatego tak ważna jest forma podawanej paszy.
Jak wspomniano powyżej ceny dodatków glukogennych są dość wysokie. Powoduje to poszukiwanie przez hodowców tańszych alternatywnych źródeł energii. Najpopularniejszym pytaniem zadawanym przez hodowców, kiedy temat rozmowy schodzi w kierunku uzupełniania energii jest: „Co lepiej dawać glicerynę czy melasę?”. Oczywiście biorąc pod uwagę cenę, melasa wygrywa w przedbiegach. Co jednak z zawartością energii? Melasa w stanie naturalnym ma wartość energetyczną wynoszącą ok 5,5 MJ NEL/kg, gliceryna natomiast 16,8 MJ NEL/kg (gliceryna farmaceutyczna o czystości 99,7%). Jak widać różnica jest ogromna, bo ponad trzykrotna. Stosowanie melasy jako komponentu energetycznego nie wnosi zatem do dawki wielkich ilości energii. Wysoka zawartość potasu w melasie dość mocno wpływa na zmianę bilansu kwasowo-zasadowego organizmu w kierunku zasadowym. Nie jest to korzystne w przypadku krów wysoko cielnych, gdyż może prowadzić do komplikacji w okresie okołoporodowym. Ponadto wysoka zawartość cukrów w melasie (ok 50%) o bardzo szybkim rozkładzie w żwaczu predysponuje do obniżenia pH, co może prowadzić do kwasicy. Gliceryna jest pozbawiona tych wad, przez co jej stosowanie w żywieniu krów jest dużo bardziej wskazane. Jeśli decydujemy się na stosowanie gliceryny zwróćmy uwagę na jej wygląd. Powinna być przeźroczysta, barwa może być nieznacznie słomkowa, jednak w żadnym wypadku nie powinna być brązowa gdyż świadczy to o jej dużym zanieczyszczeniu. Zanieczyszczona gliceryna może zawierać m.in. toksyczny metanol, który dodatkowo podtruwa już mocno obciążoną wątrobę. Kolejną przewagą gliceryny nad melasą jest zachowanie się tych produktów w niskich temperaturach. O ile glicerynę można stosować przez cały rok w formie płynnej, o tyle melasa niestety ma predyspozycje do zamarzania i ciężko dozuje się ją zimą.